sobota, 30 kwietnia 2011

Czas się uspokoić Gala

Czas się uspokoić


Piosenki z płyty „Czesław Śpiewa. Debiut” nuci pół Polski, ale na ulicy mało kto go rozpoznaje. Może dlatego, że nie miał czasu lansować się w mediach. Prowadził biznes w Kopenhadze i włóczył się po świecie. Teraz postanowił poświęcić się wyłącznie muzyce, bo – jak wyznaje – tylko ją ma w głowie. Zamieszkał w Krakowie i wreszcie przemówił...


Stałam dwie godziny w tłumie fanów przed klubem studenckim, żeby dostać się na jego koncert. Dla mnie był odkryciem, ale publiczność znała jego piosenki na pamięć: „Maszynkę do świerkania” i „Żaba tonie w betonie”. Trzeba przyznać, znała wszystkie słowa, nie tylko refren. Rozmawiamy w małej knajpce w centrum Warszawy. On w kolorowej koszuli, z wielkim plecakiem, w którym z łatwością mógłby się zmieścić jego cenny akordeon. Czesław jest wyraźnie podekscytowany...
GALA: Musiało zdarzyć się coś niezwykłego w twoim życiu?
CZESŁAW MOZIL: Nawet pani nie wie, w jakim szczęśliwym momencie się spotykamy! Trzy lata byłem współwłaścicielem baru Kulkaffee w Kopenhadze. Najpierw bardzo go chciałem mieć, a po dwóch latach byłem śmiertelnie zmęczony staniem za barem. Ostatnie 10 miesięcy próbowaliśmy znaleźć nabywcę. Przecież nie mogliśmy go sprzedać za połowę ceny, bo jak spłacić wtedy kredyt w banku.
GALA: Udało się sprzedać z zyskiem?
CZESŁAW MOZIL: Nie, prawdę mówiąc, to była porażka finansowa. Ale takie jest życie! Cud, że go sprzedaliśmy. Gdyby się nabywca nie znalazł, bank by go zabrał. Inni na naszej ulicy plajtowali porządnie, a my musimy tylko po 10 procent dołożyć.
GALA: Bardzo chciałeś się go pozbyć?
CZESŁAW MOZIL: Nie można żonglować kilkoma piłkami naraz. Koncerty, płyty, w tym ostatnia, polska „Czesław Śpiewa. Debiut”. Krążyłem dwa razy w tygodniu między Danią a Polską. W sobotę w Zielonej Górze, w niedzielę w Szczecinie, w poniedziałek w Warszawie. Z lotniska wprost do baru, aby lać piwo do trzeciej w nocy, a po powrocie do domu zjeść jakiś kebab. Mordęga po prostu. Bardzo niezdrowe życie. I właśnie wczoraj wieczorem podpisaliśmy papiery i oddaliśmy klucze do baru. Co za ulga!
GALA: Zastanawiam się, po co bar wziętemu muzykowi z dyplomem renomowanej Królewskiej Akademii Muzycznej w Kopenhadze?
CZESŁAW MOZIL: Miał być ucieczką od rzeczywistości, realizacją chłopięcego marzenia, o którym z kumplem z podstawówki, stolarzem, gadaliśmy od małego. W młodym wieku człowiekowi się zdaje, że wszystko jest możliwe.
GALA: A nie jest możliwe?
CZESŁAW MOZIL: Pewnie, że jest. Idzie się do banku, bierze się pożyczkę, spisuje kontrakt. Ma się 20 lat i lubi się piwo kolegom lać. Fajne życie, dużo kobiet dookoła. Egoizm w czystej postaci. Kupiliśmy bar dla przygody, tylko po paru miesiącach czuliśmy, że splajtujemy, bo bar nie zarabiał na siebie.
GALA: Może za dużo było darmowego piwa?
CZESŁAW MOZIL: Nie, wcale nie, ale sami rzeczywiście za dużo piliśmy.
GALA: Za skromne 10 procent straty zyskałeś bezcenne doświadczenie.
CZESŁAW MOZIL: Człowiek dorośleje, gdy widzi, ile rachunków ma do zapłacenia w każdym miesiącu. Papiery, finanse, przygody z lokatorami, przepisy. Nie ma wymówki, że jestem chory, źle się czuję, mam ochotę wziąć wolny dzień. Tylko się idzie i haruje. Zagryza wargi i wytrzymuje. Nawet jak się nie ma za to grosza zarobku, jak ja z kolegą. A tu jeszcze przyjeżdża policja, bo interweniują lokatorzy, że w naszym barze jest za głośno.
GALA: Przecież to była Kulturalna Café?
CZESŁAW MOZIL: Ale wieczorami bywało za głośno. Przynajmniej dla niektórych lokatorów. Poza tym bar to niejedyne moje źródło wiedzy o świecie. Jeszcze na studiach dorabiałem na placu budowy jako zaopatrzeniowiec i tłumacz robotników z Polski. Niesamowite przeżycie, spotkać ludzi o innej mentalności, jakby byli z innej planety. Młody człowiek błądzi, szuka, a ja byłem głodny świata. Przez rok studiowałem polonistykę na studiach podyplomowych, przez półtora roku jeździłem z teatrem dziecięcym Artibus. Byliśmy w Syrii, Libanie, Jordanii. Mnóstwo muzykowałem jako free lancer. Po tym, co przeszedłem z barem, jestem gotów na wszystko. Sprostam każdej trudności. Dzisiaj jest mój wyjątkowy dzień. Pierwszy dzień wolności od baru. Właśnie przeprowadzam się do Krakowa.
GALA: Czemu akurat tam?
CZESŁAW MOZIL: Bo do Krakowa jeżdżę od 10 lat, mam tam przyjaciół, a rodzice kupili maleńkie, ale przecudne mieszkanko między Kazimierzem a Rynkiem Głównym. Żeby tu kiedyś wrócić.
GALA: Jak twoja rodzina, która przed emigracją mieszkała w Zabrzu, znalazła się w Kopenhadze?
CZESŁAW MOZIL: W Danii mieszkała babcia, mama mojej mamy, która jako wdowa wyszła za Duńczyka. Ale to miał być tylko pierwszy krok. Ojciec marzył o wyjeździe do Vancouveru w Kanadzie, dokąd wyemigrował jego przyjaciel. Dania okazała się przystankiem docelowym, z braku wizy.
GALA: Dobrze, że ta Kanada nie wypaliła. Z Danii masz bliżej do Polski.
CZESŁAW MOZIL: Też tak myślę. Odwiedzałem Polskę bardzo często. Miałem 12, 13 lat, wsiadałem na prom do Świnoujścia, ktoś mnie odbierał, jeździłem do ciotki w Wągrowcu koło Poznania, potem do drugiej cioci. Odkąd istnieją tanie linie lotnicze, nie opłaca się telepać promem ani pociągiem. A potem zacząłem jeździć do kolegów, którzy studiowali w Krakowie.

CZESŁAW MOZIL - Erotyczna spowiedź

Erotyczna spowiedź


Spotkaliśmy się o 8 rano w barze na Dworcu Centralnym w Warszawie. W swojej zabawnej czapeczce, pokrzykujący i wymachujący rękami wzbudzał duże zainteresowanie. Z takim przejęciem opowiadał o swoim życiu, że wciągnął w opowieść cały bar. A kiedy skończył, kelnerka biła brawo. Bo Czesław to niezwykły muzyk i niezwykły człowiek. Po prostu człowiek orkiestra.

GALA: Jesteś maszynką do ćwierkania?
CZESŁAW MOZIL: Nie! Nie jestem!
GALA: Jak to nie? Każdy muzyk jest maszynką do zabawiania nas – słuchaczy. No, może od czasu do czasu jesteście od tego, żeby nas wzruszyć.
CZESŁAW MOZIL: Jestem grajkiem. Najbardziej lubię być w trasie, grać małe koncerty, a potem siedzieć w barze i gadać z ludźmi.
GALA: Czyli muzyk to wieczny balangowicz?
CZESŁAW MOZIL: Oczywiście. I zawsze tak było. Muzyka to inna forma rozmowy z drugim człowiekiem. Przez muzykę realizuje się potrzeba bycia razem. Dlatego grają na chrztach, pogrzebach, ślubach – bo muzyka ich jednoczy, wyraża to, co wspólnie przeżywają.
GALA: Co to jest muzyka dla Ciebie – absolwenta Królewskiej Akademii Muzycznej w Kopenhadze?
CZESŁAW MOZIL: Ona jest formą terapii. Generalnie uważam, że życie jest bardzo ciężkie. Każdy walczy z jakimiś przeciwnościami. Albo są to nasze słabości, albo problemy ekonomiczne. I muzyka nas wyzwala. Dziś przylatują moi przyjaciele z Kopenhagi i wieczorem gramy koncert. To będzie najbezpieczniejszy, najprzyjemniejszy dla mnie czas. Ja w czasie tego koncertu odreaguję wszystkie swoje lęki, smutki. To będzie najlepszy moment mojego dnia. Kiedy gram te moje pioseneczki, to czuję się szczęśliwy. Natomiast wszystko, co się dzieje przed czy po, nie jest już takie fajne. Nie ogarniam tego, co się nazywa potocznie: prawdziwe życie. Mam mnóstwo rachunków niezpłaconych tylko dlatego, że nie znam się na technicznej stronie życia.
GALA: Masz 31 lat. Może juz czas wydorośleć?!
CZESŁAW MOZIL: Zostanę chyba jednak wiecznym dzieckiem. Może dlatego jestem wciąż singlem?
GALA: Powiedziałeś, że muzyka to dla Ciebie psychoterapia.
CZESŁAW MOZIL: Po koncercie czuję się jak po sesji u psychoterapeuty, jakbym kilka godzin przeleżał na kozetce. Pojawia się poczucie ulgi. Dużo dostaję też od ludzi. Wiesz, jakie to fajne uczucie, gdy po koncercie przychodzi do mnie dziewczyna i mówi, że ona już trzy tygodnie słucha nieprzerwanie mojej płyty. Takie zwierzenie jest warte wszystkiego. Nawet tego, żeby jechać 350 kilometrów na koncert i tłuc się po Polsce dniami i nocami.
GALA: Twoje piosenki to jest także spowiedź. Z czego Ty się, Czesław, w nich spowiadasz?
CZESŁAW MOZIL: Ze wszystkiego! Pamiętam, jak w Kopenhadze zostałem wyrzucony z lekcji religii. Bo zapytałem siostrę zakonną, co to jest grzech. Siostra odpowiedziała: „Grzech jest wtedy, kiedy ty sam czujesz, że to grzech”. Na co ja powiedziałem, że nigdy tego nie czuję. Więc mnie wyrzuciła. Teraz też myślę, że grzechem nie jest wcale to, co nam się wydaje, że nim jest. Do tych największych grzechów nie przyznajemy się sami przed sobą. Z grzechem jest trochę tak, jak o tym śpiewam na ostatniej płycie: nawet jak są zdrady, grzechy, to nie znaczy, że nie można potem tego naprawić. Ale ja mam 31 lat i nie byłem w związku dłużej niż rok, więc chyba nie nadaję się na eksperta w tej kwestii.
GALA: Może sam za dużego doświadczenia nie masz, ale masz świetny zmysł obserwacyjny.
CZESŁAW MOZIL: Często obserwuję takie sytuacje, że ludzie błądzą, grzeszą, ale wracają do rodziny i budują ją jeszcze silniejszą. Czasami nawet z bagażem grzechów można stworzyć coś solidnego. Ja w moich piosenkach opisuję ból ludzi odrzuconych. Wiem, jak się męczą z tym, że się pogubili. Ale odnajdują swoją drogę i stają się jeszcze silniejsi.
GALA: Bohaterami Twoich piosenek są ludzie, którzy się pogubili w życiu. To są opowieści o „klasie średniej, która coś straciła”.
CZESŁAW MOZIL: W tych piosenkach jestem prostym chłopcem, przyjmuję naiwną perspektywę, ale to ma chwytać za gardło. Ma boleć.
GALA: A co Ciebie boli? Samotność?
CZESŁAW MOZIL: Bardzo. Samotność najbardziej dotkliwie czuję w trasie. Wtedy zastanawiam się: „Co ja tu właściwie robię? Jadę 800 km i mam spotkać się z ludźmi. Ale czy oni zmniejszą mój smutek?”. Robię muzykę, żeby spotykać ludzi, żeby wyjść z tej skorupy samotnośći, którą chyba każdy odczuwa. Dzięki muzyce spotykam ludzi, których normalnie nie miałbym szansy poznać.
GALA: Taka randka w ciemno?
CZESŁAW MOZIL: Dokładnie tak. Ja zresztą przez rok spotykałem się z kobietami dzięki portalowi erotycznemu.
GALA: To rzeczywiście musisz byc zdesperowany...
CZESŁAW MOZIL: W Polsce to wciąż jest tabu, a ty demonstrujesz konserwatywne uprzedzenia. A moim zdaniem nie ma powodu wstydzić się, że korzysta się z takich portali randkowych. Ludzie rozpaczliwie szukają bliskości.
GALA: Nie jestem pewna, czy to najlepsze miejsce...
CZESŁAW MOZIL: Ale poznałem tam wspaniałe osoby. Takie, które otworzyły mi oczy na inny świat. Przez półtora roku spotykałem się z panią spod Warszawy, która pracuje w sklepie z odzieżą. Spotykałem się też z panią pisarką, lat 55. Nigdy normalnie bym jej nie poznał. A te kobiety dały mi tyle czułości, radości i cudowności! Spacer nocą, głębokie rozmowy, inne spojrzenie na życie – tak dużo od nich dostałem! Było mi to potrzebne.

środa, 27 kwietnia 2011

CZESŁAW NA MĘŻA




Kto jeszcze nie widział - ma okazję ;D
Filmik nagrany na urodziny Czesława .......przez dziewczyny
i o dziwo chłopaków też ;D
Żałuje ,że się za późno dowiedziałam - bo też bym pewnie
wzięła udział ;)

Czesław Mozil - wywiady KORGO TV





Uwielbiam , słuchać i czytać wywiady przeprowadzone z Czesławem :D
Muzyka jest w sercu Czesława - a także w sercu tysięcy osób łącznie
z moim ;D

Też się szybko integruje ;D Np. swoją obecną przyjaciółkę 5 lat temu około poznałam w minibusie ;D
Podeszłam i spytałam jak ma na imię , gdzie mieszka i zaczęła się znajomość;D 

Czesław Mozil (wywiad) - Drzewoludy 2009 Gogołów




I polecam przy okazji dyskusję jedną na profilu FK Czesława :
http://www.facebook.com/topic.php?uid=210401850511&topic=18503

:)

Czesław Mozil (fot. A. Rawicz / Onet.pl) Szału nie ma

Muzyka to też biznes, na którym każdy zarobić chce, choć nie każdy może




Jak podpisać w Polsce kontakt płytowy? Ile artysta dostaje od jednego sprzedanego egzemplarza? Dlaczego warto mieć dobrego menedżera? No i czy zawsze na graniu koncertów zarabia się takie sumy, o jakich się przeciętnemu Kowalskiemu nie śniło? Jeśli chcesz poznać odpowiedzi na te i inne pytania, koniecznie przeczytaj ten artykuł.
W powszechnej opinii popularny muzyk to ktoś, kto bez względu na to, co gra, złapał Pana Boga za nogi. Dlaczego? Bo jego codzienność jest lepsza, łatwiejsza i niewątpliwie przyjemniejsza. Stał się przecież rozpoznawalny, otwierają się przed nim każde drzwi, może do woli korzystać z uroków życia i podróżować po kraju czy świecie, mieszkając w luksusowych hotelach. Do tego co chwilę spotyka się łechtającym jego próżność uwielbieniem fanów, a każdy wieczór to okazja do imprezowania i szaleństw. A jak przesadzi z wydatkami? Z podreperowaniem budżetu nie ma raczej żadnego problemu – wszak szuflada ugina się od propozycji intratnych kontraktów reklamowych! Żyć, nie umierać.

Rzeczywistość, i to nie tylko w Polsce, nie zawsze jest taka kolorowa. Jeśli jakiejś muzycznej gwieździe starcza na kupno willi w Hiszpanii, to najczęściej po wielu latach utrzymywania się w ścisłej czołówce. Codzienność, zwłaszcza młodego muzyka, to przede wszystkim ciężka harówka, a zarobki uzależnione są od sezonowej koniunktury. – Sukcesy bardzo cieszą, ale ludziom od razu się wydaje, że jak ktoś sprzeda kilkadziesiąt tysięcy płyt, to ma wtedy z tego same kokosy i spędza weekendy na Majorce. A to nieprawda – zauważa Czesław Mozil, znany jako Czesław Śpiewa, twórca podwójnie platynowej płyty "Debiut", która rozeszła się w 60 tysiącach egzemplarzy. – To nie jest tak, że artyści mają ileś tam domów na świecie i podróżują pierwszą klasą, gdzie tylko chcą – mówi Monika Gawlińska, menedżerka zespołu Wilki. – Oczywiście niektórzy dorobili się na muzyce niemałych pieniędzy. Najgorsze jest, że w Polsce o takich osobach mówi się z zawiścią, budzą natychmiast negatywne emocje, spotykają się ze złośliwymi komentarzami. Na świecie nigdzie nie wywołuje to zazdrości. Przeciwnie, motywuje tych, którym nie udało się jeszcze zbyt wiele osiągnąć.

Wielu artystów, takich jak Robert Gawliński, faktycznie tworzy sobie jakąś markę, dzięki której może naprawdę solidnie zarabiać. Na płytach, koncertach, festiwalach, tantiemach z praw autorskich, czasem też na udziałach w programach telewizyjnych czy reklamach, choć to zależy od indywidualnego podejścia artysty i jego wyczucia smaku. Co najbardziej operatywni tworzą swego rodzaju przedsiębiorstwa, którymi zarządzają. Przedsiębiorstwa zatrudniające po kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt osób. Wtedy taka willa czy luksusowy samochód prędzej czy później są w zasięgu ręki. A co zrobić, by w ogóle mieć szansę na muzyce zarobić?

Bez względu na to, czy traktuje się swoją karierę jako trampolinę do finansowego eldorado, czy chodzi jednak o muzyczne spełnienie, by cokolwiek osiągnąć, trzeba spełnić szereg warunków i mieć przy tym sporo szczęścia. Warto się przygotować na wiele wyrzeczeń, rozczarowań i nieprzespanych nocy, jak i pamiętać o podstawowych zasadach związanych z realiami rynku. Zwłaszcza, że obwieszczany na każdym kroku koniec wytwórni płytowych, póki co nie nastąpił. I wcale nie jest powiedziane, że szybko nastąpi. Muzyka, poza sporadycznymi sytuacjami, sama się przecież nie wypromuje. A już na pewno nie sprzeda.

Kontrakt, czyli jak nie dać się zrobić w balona

Umowa to podstawa. Bez niej można co prawda gdzieś tam zaistnieć, ale funkcjonować już ciężko. Jeden podpis w wypłynięciu na szerokie muzyczne wody pomaga, ale po jakimś czasie może też być przyczyną sporych problemów. – Artyści często mają o coś pretensje. A przecież wystarczy tylko czytać uważnie podpisywane kontrakty – zauważa Zbigniew Hołdys. I rzeczywiście. Niektóre, nawet najsławniejsze rodzime zespoły przyznają, że stawiały parafkę na różnych dokumentach, nie za bardzo wczytując się w ich treść.

Najgłośniejszym echem odbił się kontrakt z 1993 roku między grupą Hey a Izabelinem Studio, współtworzonym przez Katarzynę Kanclerz. – Myśmy na tym nie zarobili – wspomina w wywiadzie z "Gazetą Wyborczą" Kasia Nosowska. – Byliśmy oszołomionymi dziećmi, które chciałyby mieć swoją płytę i grać koncerty. Kontrakt był bardzo niekorzystny, jednak nieznajomość prawa nie usprawiedliwia. Oczywiście my się na to zgodziliśmy. Trzeba było przeczytać kwit, który związywał nas niewolniczo z Izabelinem na wiele lat. Mogliśmy poprosić kogoś o radę. Ale byliśmy ufni. Mnie nigdy nie przychodzi do głowy, że może mnie ktoś zrobić w konia, uśmiechając się serdecznie.



więcej:http://muzyka.onet.pl/10172,1603667,wywiady.html

wtorek, 26 kwietnia 2011

03 Marca 2011

Na kilka dni przed koszalińskim koncertem rozmawiałem z Czesławem Mozilem (znanym też jako Czesław Śpiewa). O czym? O muzyce oczywiście, o X-Factor i troszkę o Dniu Kobiet. W końcu w Koszalinie wystąpi 8 marca.


Czesław Śpiewa - fot. Przemysław Kokot



Czesław Śpiewa - fot. Przemysław Kokot
gramuzyka: – Kiedy pojawił się Pan na polskim rynku muzycznym, zrobił Pan sporo zamieszania. Dźwięki zaserwowane na “Debiucie” nie były wtedy popularne w Polsce. Jak zareagowała na nie Polska – wiemy, a jak Pan przyjął ten sukces? 
Czesław Śpiewa: - Ten sukces nie przyszedł nagle. W Polsce gram ze swoim zespołem już od 2002 roku. Od tamtej pory zagraliśmy około 500 koncertów. Nie pojawiłem się więc nagle w 2008 roku z płytą “Debiut”. Nikt przecież nagle nie kupuje płyt zupełnie nieznanego muzyka. Ten sukces to częściowo fuks, ale dużo w tym ciężkiej pracy.
Nie jest więc prawdą, jak to można przeczytać w Internecie, że Czesław pojawił się znikąd, a jego zespół jest z castingu. Z tymi ludźmi gram od lat, mam na swoim koncie już 4 wydane płyty.

gramuzyka: – Na drugim krążku “Pop” wielkiej rewolucji już nie było, ale na pewno krok do przodu. Co zrobi Pan na następnej płycie? 
Czesław Śpiewa: - Jaka będzie muzycznie, jeszcze dokładnie nie wiem. Wszystko się okaże, jak wejdziemy do studia. Nie myślę jeszcze nad tym. Nie kalkuluję, nie śledzę tego, co się dzieje na rynku muzycznym. Nie interesuje mnie robienie płyty na zasadzie: teraz w Anglii popularny jest taki gatunek muzyczny, to w takim klimacie też nagram.
Chciałbym, żeby brzmiała jak Czesław Śpiewa, żeby po usłyszeniu jej, nikt nie miał wątpliwości, że to moja płyta. A czy to będzie oryginalne? Tego nie wiem, nie zastanawiam się nad tym.
Na pewno jej kształt będzie zależał od tekstu a będą to wiersze Czesława Miłosza.
gramuzyka: – Wracając do płyty Pop. Jaka jest Pana definicja tego gatunku? 
Czesław Śpiewa: - Sam swój gatunek muzyczny nazywam alternatywnym popem, popem teatralnym, bo opowiadamy pewne historyjki. Sam lubię melodie, które ciekawie brzmią i przy ich słuchaniu ma się wrażenie, że już kiedyś się je słyszało, we śnie na przykład.
gramuzyka: – Nergal nie miał oporów, żeby pojawić się na takiej popowej płycie? 
Czesław Śpiewa: - W ogóle nie miał. Napisałem do niego maila, że chciałbym, aby wystąpił w jednym moim utworze i od razu odpisał: – Nie ma problemu. Kiedy nagrywamy? Zaśpiewał w bardzo spokojnej, nastrojowej balladzie.
gramuzyka: – Nie mogę nie zapytać o X-Factor i zamieszanie związane z Pana udziałem w tym show. Fani przyjęli to różnie. Dlaczego Pan się na to zdecydował? 
Czesław Śpiewa: - Zgodziłem się, bo to była bardzo ciekawa propozycja. Kusiło mnie to bardzo. A skoro mnie to kusiło, to dlaczego miałem jej nie przyjąć? Zawsze robię to, na co mam ochotę. A ochotę miałem. I właśnie gdybym tego nie zrobił, nie zgodził się, to byłbym w niezgodzie ze sobą, a nie na odwrót, jak to niektórzy mi zarzucają.
Poza tym od momentu ukończenia studiów muzycznych w Kopenhadze byłem jurorem w różnych konkursach. Gdybym dostał zaproszenie do Tańca Z Gwiazdami, to bym z niego nie skorzystał, bo tańczyć nie umiem.
A tutaj? Ten program ma ciekawą formułę, bardzo podobała mi się duńska edycja tego show. Kocham telewizję i sam chciałbym kiedyś robić programy muzyczne.
gramuzyka: – Jakich wokalistów będzie można usłyszeć w X-Factor? Są wśród nich reprezentanci Pomorza? 
Czesław Śpiewa: - Tego zdradzić nie mogę. Mogę natomiast powiedzieć, że będą bardzo różni uczestnicy, będzie kolorowo. Myślę, że ten program pokaże Polskę z różnych stron, z których niekoniecznie ją znamy.
Według mnie to fajnie, że taki program umożliwia ludziom pokazanie swoich umiejętności. Mam teraz 31 lat, a gram od 10. roku życia. Od tamtej pory występowałem na różnych koncertach – zupełnie malutkich i dużych. A w X-Factor trafiali się ludzie, którzy nigdy w życiu nie zagrali ani jednego koncertu, nie mieli swoich zespołów, a śpiewali tylko do lustra w domu i nagle wychodzą na scenę i wypadają rewelacyjnie!
gramuzyka: – Nie obawia się Pan, że ten program “wyprodukuje” jakąś średniej klasy gwiazdeczkę? 
Czesław Śpiewa: - Tego nie można wykluczyć. Nie zamierzam jednak wytykać komuś, że słucha Feela, czy Dodę, a nie np. alternatywę. Ludzie mają prawo słuchać takiej muzyki, jaką lubią.
Chciałbym jednak przypomnieć, że tego typu programy spowodowały, że świetni muzycy, którzy może nie zawsze zdobywali pierwsze miejsca, teraz bardzo dobrze sobie radzą. Weźmy np. Monikę Brodkę, Anię Dąbrowską, czy Krzysia Zalewskiego. Oni są świetni.
gramuzyka: – Zmieniając nieco temat. Lubi Pan na scenie współpracować z kobietami? 
Czesław Śpiewa: - Nigdy nie patrzę na muzyków, czy są kobietami, czy mężczyznami, ale na to, czy są dobrzy. W moim zespole grają teraz dwie kobiety: moja eksdziewczyna i Karen, która jest już w zaawansowanej ciąży, może to więc ciekawie wyglądać.
gramuzyka: – Zapytałem o to nieprzypadkowo. W Koszalinie wystąpi Pan 8 marca, czyli w Dzień Kobiet. Co usłyszymy na tym koncercie? Będzie coś specjalnie dla Pań? 
- Nie patrzę na kalendarz koncertów przez pryzmat takich świąt jak Dzień Dziecka, Dzień Kobiet, czy innych. Wspieranie np. branży kwiaciarskiej w taki sposób jest nie dla mnie.
Ale jeśli mamy mówić o czymś specjalnym, to faktycznie wystąpimy wyjątkowo w 7 osób, wśród których będzie aż pięciu facetów. A skoro już przy kwiatach jesteśmy, to zagramy utwór “Zabawa botaniczna”.
gramuzyka: – Mimo takiego nastawienia, czego życzyłby Pan Polkom, koszaliniankom w tym dniu? 
Czesław Śpiewa: - Nie chciałbym, żeby to zabrzmiało negatywnie, ale życzyłbym kobietom, żeby może czasami trochę mniej rozpieszczały swoich mężczyzn. Polscy mężczyźni często tego nie doceniają, że mają aż tak dobrze.
Co jeszcze? W Polsce jest mnóstwo pięknych kobiet, ale facetów przystojnych i zadbanych – ale nie metroseksualnych – tak wielu nie ma. Życzę więc polskim kobietom, koszaliniankom przede wszystkim więcej fajnych facetów, którzy potrafią o nie dbać.
http://czeslaw-mozil-spiewa.blog.onet.pl/Czeslaw-WYWIAD,2,ID422878669,n




Eh czasami to jestem zła - jak pomyślę ile koncertów mnie ominęło Czesława. Poznałam go dopiero na początku x factor :( Dlaczego , tak późno ? eh......

Ale na koncert się już wybieram.....i nie mogę się doczekać !
Katowice - 21 Maj - Chce już! :D

Wywiad z Czesławem Mozilem


Jakub Balicki: Jak sukces zmienił Czesława Mozila?
Czesław Mozil: Nijak (śmiech). Dużo więcej koncertuję, więcej sprzedaję płyt, tyle. Wciąż jestem tym samym Czesławem trochę skromnym i trochę nieśmiałym (śmiech). Kiedyś wyjechałem do Danii, teraz wróciłem do Polski, bardzo się cieszę, że tutaj właśnie zacząłem odnosić sukcesy, że tutaj chcą słuchać mojej muzyki i kupować moje płyty.

Jak podoba się Gdańsk? Jak się udał koncert w klubie Absinthe?
Rewelacyjne miasto, jest tutaj naprawdę bardzo fajnie. Bardzo często ostatnimi czasy przyjeżdżam do Gdańska i do Trójmiasta w ogóle i zawsze jest bardzo miło. Dzisiejszy koncert też był rewelacyjny, w ogóle bardzo lubię kameralne miejsca gdzie jest szczególny kontakt z publicznością, zresztą widziałeś jak to wyglądało dzisiaj, praktycznie nie miałem miejsca by śpiewać ale jakoś wyszło (śmiech). Poza tym zmieniając temat zupełnie w Trójmieście są piękne i bardzo atrakcyjne kobiety.
Jaki zatem jest Twój ideał kobiety?
Nie opowiem Ci o jednym typie bo takiego nie mam, oczywiście zwracam uwagę na urodę ale jednak musi być charakter ok i poczucie humoru, bez tego nie da rady. Oczywiście oprócz tego Polki to jedne z najpiękniejszych kobiet świata.
Jakie plany na najbliższy czas oraz czego byś sobie życzył?
Obecne bardzo dużo koncertuję, z czego się bardzo cieszę. Chciałbym, żeby to trwało nadal ale niczego nie wiesz na pewno może za jakiś czas się ludziom znudzę, chciałbym zatem by koncertów wciąż było dużo i bym mógł robić to co kocham i to co sprawia mi przyjemność.
Bardzo dziękuję za wywiad.
Również dziekuję i pozdrawiam.

Fot.Arkadiusz Wojtasiewicz

A teraz parę zdjęć Czesława ;D :


Lubiiiiiiiiiiiiii ;D

:)

Jedno z moich ulubionych zdjęć - Czesława ;D


Cudneee ;D:D


<3


Świetna jest ta fotka ;D - jak wszystkie :)

"To jest święto muzyki!" (rozmowa z Czesław Śpiewa)

Formacja Czesław Śpiewa była jednym z głównych wygranych gali Fryderyki 2009. W ich ręce powędrowała statuetka za "Album Roku - Pop" oraz "Piosenkę Roku". Co sądzą o samych nagrodach? Jakie są ich solowe plany?


Na te i inne pytania Wirtualnej Polsce odpowiadali członkowie zespołu, Czesław Mozil oraz Mademoiselle Karen. Obejrzyj wywiad



http://muzyka.wp.pl/interviewId,365339,title,To-jest-swieto-muzyki-rozmowa-z-Czeslaw-Spiewa,wywiad.html?ticaid=1c327