piątek, 4 maja 2012

"Za dziesięć lat chcę być linkiem" - wywiad z Czesławem Mozilem


Z Czesławem Mozilem spotkałam się po jednym z koncertów w Poznaniu. Rozmawialiśmy o zakochaniu, płycie „Czesław Śpiewa Miłosza”,o fanach, programie X Factor i planach na przyszłość.
Aleksandra Kołosowska: Trasę koncertową, którą zakończył występ w Poznaniu 1 kwietnia nazwaliście Wiosna. Czy to w pewnym sensie znaczy, że obudziłeś Polaków z letargu, takiego zimowego spokoju?
Czesław Mozil: Nie wiem. Może nie mieliśmy pomysłu na trasę, a wiosna kojarzy mi się z młodymi, zakochanymi ludźmi. To fajny okres. Lubię obserwować na ulicach ludzi, którzy, może przez to jak zostali wychowani, zakochują się wiosną.
A.K.: Co spowodowało, że postanowiłeś zmierzyć się z twórczością Czesława Miłosza?
CZ.M.: Dostałem propozycję żeby zagrać koncert na stulecie Miłosza w Gdańsku. Zgodziłem się na to. W pewnym momencie stwierdziłem, że dobrze mi idzie, że piosenki są trudne, inne, ale żyją swoim życiem. Logiczne stało się, że chciałem je nagrać. Jak mają katować w szkole Miłoszem, a niektóre polonistki nie będą miały pomysłu jak to zrobić, to może kiedyś ściągną parę naszych piosenek. Byłoby mi bardzo miło. Dlatego też robimy teraz teledysk do Postoju zimowego, który będzie cholernie drogi. Ja sam za to płacę. Za dziesięć lat chcę być linkiem – już dostaję maile od polonistek, które są zachwycone więc się cieszę.
A.K.: Jak wyglądały prace nad tym albumem? Czytałeś wszystko i wybierałeś po kolei co zagrasz, czy ktoś Ci to narzucił?
CZ.M.: Nie, inaczej by się nie dało. Dostałem od pani Agnieszki Kosińskiej pięć tomów z biblioteki Miłosza i zacząłem grzebać w tych tomach. To trwało długo, półtorej roku. I znalazłem niektóre rzeczy. Pierwsze co napisałem to był Postój zimowy. Było dużo grzebania, czasami to było trudne dla mnie do zrozumienia. Musiałem znaleźć swojego Miłosza, troszeczkę drania, faceta, balowicza, romantyka. Musiałem go tam znaleźć, jak najbardziej po swojemu.
A.K.: A czy to nie było potwornie nudne, takie mozolne grzebanie?
CZ.M.: Cholernie nudne. To było nudne w tym sensie, że ja jestem takim człowiekiem, który generalnie bardzo mało czytał książek. Mam matkę polonistkę, ale nie wstydzę się powiedzieć, że mało czytałem. Ja sam musiałem oswoić tę poezję. Siedziałem z karteczkami, siedziałem przy pianinie, próbowałem i czasami się coś rodziło. Przez to, że jest piosenka, która ma tekst, ja łatwiej rozumiem tę poezję. Może nawet źle rozumiem, może źle interpretuję, ale to nie szkodzi. Ja interpretuję to po swojemu, w swoim świecie. I nie powiem, że znam dwadzieścia wierszy Miłosza, mogę powiedzieć, że znam dziesięć i to było te dziesięć, które wybrałem i nagrałem. I się cieszę, że mi się udało.
A.K.: Nie bałeś się tego jak ta płyta zostanie przyjęta przez krytyków i przez publiczność?
CZ.M.: Ależ pewnie, inaczej bym tego nie zrobił. Ja nienawidzę takiego ą i ę, snobizmu a propos wyższej sztuki. Tacy, tak zwani, poeci prawdy, którzy znają Chopina lepiej niż on sam siebie znał, mają oryginalne nagrania, pili z nim wódkę i mają nawet koleżanki, które z nim sypiały więc oni wiedzą jak Chopina należy grać. Tak samo Miłosz, ma tylu takich poetów prawdy – nienawidzę tego. Nie mogę robić płyt żeby się bać. To jest tak: ja jestem panem, który nagrał hit trzy lata temu, jeździłem w trasy przez dziesięć lat, mnóstwo harówy. Kocham grać, to jest najlepsze co ja znam – grać koncerty. Mam świetną kapelę, niektórzy ludzie mnie w ogóle nie znają, niektórzy ludzie wierzą, że jestem nietrzeźwy na scenie, że dostałem trzydzieści pięć tysięcy za sesje zdjęciową, czytająPudelki. Dla takich ludzi jestem panem z Pudelka, spoko. Ja kocham telewizję, kocham brać udział w programie jak X Factor. Ale ci, którzy byli tutaj dzisiaj to większość z nich zna moją muzykę i się mega jaram, że możemy dla nich grać. Ale mam też hejterów. Hejterzy nigdy nie byli na koncercie, bo chłopczyk mały, który hejtuje gdyby zobaczył naszą kapelę, to by się zamknął. Ja uwielbiam grać koncerty, a krytycy przecież zawsze będą. Ja nie potrafię śpiewać, ja seplenię. Może inaczej – nie jestem wielkim śpiewakiem, ale chyba potrafię opowiedzieć jakąś historię od A do Z. Zawsze będzie się walczyć z jakimś image. Dziennikarze pytają mnie: Kim Ty jesteś ostatnio, muzykiem czy celebrytą? Co za idiotyczne pytanie! Przyjdźcie na koncert, zobaczcie jak gramy. Tak samo są mity dotyczące tego ile się zarabia na scenie w Polsce.
A.K.: A Ty z tego co zauważyłam lubisz Poznań. Lubisz naszą publiczność?
CZ.M.: Ja uwielbiam Poznań, mam stąd chrzestną. Robiłem teatr, spektakl ze świetną Iwoną Pasińską, lubiłem ruch, taniec. Uwielbiam Poznań. Ja się tu świetnie czuję i mam swoje ulubione knajpy. Kiedyś tu w Poznaniu spotkałem swoją eks-dziewczynę, która teraz jest moją bliską przyjaciółką. Znam właścicieli Dragona. Znam Poznań bardzo dobrze i uwielbiam.
A.K.: Wróćmy jeszcze na chwilę do Miłosza. Jak fani przyjęli tę płytę?
Cz.M.: Fani hardkorowi są zachwyceni, ale to jest logiczne, że jak robisz Maszynkę do świerkania i jesteś śmiesznym panem, który śpiewa o żabkach to dla niektórych to jest nie do przyjęcia. Ale ja też zawsze mówiłem – ja nie jestem dla fanów – to fani są dla mnie. Ja robię coś po swojemu. Ta płyta nie trafiła do tak szerokiego grona jak poprzednia, nie sprzedała się tak dobrze, za to ja jestem w siódmym niebie. I będziemy mieszać te piosenki, one będą żyć swoim życiem i będą w naszym repertuarze.
A.K.: Album został nominowany do Fryderyków w dwóch kategoriach, co wtedy czułeś?
CZ.M.: Nic. Tak jak pięć lat temu moim marzeniem było zdobycie Fryderyka to jak zdobyłem Fryderyki, zobaczyłem, że są fajne tylko trzeba mieć do nich dystans. Bo jeżeli hitem roku może być cover Acid Drinkers (z Poznania chłopacy, kocham ich, więc pozdrawiam) to trzeba mieć dystans, ale się cieszę, że Mariusz Kaczmarek był nominowany za okładkę, a poznański fotograf Andrzej Lebowski zrobił zdjęcia tych obrazów. Mariusz Kaczmarek to jest malarz z Kostrzyna, którego poznałem dziesięć lat temu. Przyszedł na koncert Tesco Value, zrobił nam obraz i to jest niesamowite jak ludzie szukają ściemy – każdy szuka ściemy, gdzie jest ta ściema, komu się dało dupy, ile się zapłaciło kasy. Była taka sytuacja, że Mariusz Kaczmarek przyjechał do Warszawy na parę wywiadów ze mną, wtedy od swoich kolegów z branży usłyszał: Jak Ty się wkręciłeś w tego Czesława, co Ty się tak lansujesz w tej Warszawie z tym Czesławem? A on powiedział: Przyszedłem na koncert dziesięć lat temu. Dał nam wtedy obraz Tesco Value i od tego czasu mieliśmy kontakt. Jak jechałem do Danii półtora roku temu, skręciłem na Kostrzyn. Wszedłem do pracowni Mariusza i nagle wszystko nabrało sensu, to jest piękne jak się spotyka kogoś po dziesięciu latach i nagle robi się coś razem. A ludzie są przekonani, że to jest ściema.
A.K.: Na jakim etapie są prace nad klipem do Postoju zimowego?
CZ.M.: Zdjęcia są już nagrane, teraz jest w trakcie postprodukcji. Ale sam nie wiem.
A.K.: Możesz coś zdradzić, jak ten klip będzie wyglądał ?
CZ.M.: Będzie się dział w Krakowie, ale będzie to coś niesamowitego, mam nadzieję.
A.K.: Twoje teledyski tak naprawdę są zupełnie inne niż większość polskich klipów. Czy Ty jesteś też reżyserem? Wymyślasz scenariusz czy robi to ktoś zupełnie inny?
CZ.M.: Mój dobry przyjaciel Mads Nygaard Hemmingsen, on razem z ekipą poznańską Barbarą Kaniewska, Katarzyną Pielużek. Są to dziewczyny, które współpracują z MadsemJest operatorem więc to jest taka polsko-duńska ekipa, która sprawdziła się już w pięciu teledyskach. Ja mu daje całkowitą wolność. On kocha moją muzykę, ja się z tego bardzo cieszę i daje mu całkowicie wolną rękę. On nawet był w Dani na wykładach o Miłoszu.
A.K.: Twoje teksty są ciekawe, ale trudne. Czy nie boisz się, że niektórzy ludzie ich po prostu nie zrozumieją, i że będą Cię traktować jak takiego śmiesznego chłopaczka z Danii?
CZ.M.: Pewnie, że są tacy. Tylko, że jest granica między wzruszeniem a śmiesznością. Dzisiaj się wszystko potwierdziło, ja mogę być śmiesznym chłopczykiem, który śpiewa o żabkach dla ludzi, którzy mnie w ogóle nie znają. Ja dobrze sam swoich tekstów nie rozumiem więc jest git.
A.K.: Z kolejnymi koncertami ruszasz już 1 maja. Jakie miasta odwiedzisz i co Cię skłoniło do takiej trasy po małych miastach?
CZ.M.: Dla kasy.
A.K.: A tak poważnie?
CZ.M.: Ja zawsze grałem. Cała ideologia jest taka, że my gramy od dziesięciu lat z Tesco Value i Czesław Śpiewa. Dla mnie to jest ważne, jeśli są zaproszenia z mniejszych miejscowości, wtedy ja mogę przyjechać i zagrać koncert dla ludzi, którzy może by nie przyjechali do większego miasta. Może dwieście czy sto pięćdziesiąt kilometrów to jest dla nich za dużo. Nie ma w tym ideologii – ja po prostu kocham grać. Jestem muzykiem, uwielbiam grać i póki mogę będę to robić. Solowe koncerty to jest jakaś anarchia totalna. Ja wtedy gadam, gadam, gadam. To jest logiczne, że nie wychodzimy po takim koncercie jak dzisiaj, bo jest tylu ludzi. A jeżeli ktoś chce spotkać tę intymność, to zapraszam na moje Solo Acty. To jest anarchia totalna, ale dla mnie to bardzo ważne żeby tak właśnie grać .
A.K.: Czy uważasz, że takie małe koncerty i publiczność z małych miast różni się od publiczności wielkomiejskiej?
CZ.M.: Nie. Sądzę, że każdym miasteczku są hippisi, sami swoi, ale często takich spotykam więc ja mam cudowne przeżycia, bo ludzie są różni. Przychodzą na takiego Czesława i większość tych ludzi wie czego się spodziewać.
A.K.: Czy Czesław przed programem X Factor i ten po programie to jest ten sam Czesław?
CZ.M.: To jest niemożliwe żeby być tym samym. Ja mam ogromne parcie na szkło, większe niż mój management. Ja odmawiałem udziału w różnych dziwnych programach przez trzy lata, ale jak dostałem tę propozycję, byłem w siódmym niebie. Chciałbym być w telewizji, robić jakieś programy muzyczne dla dzieci, chciałbym zrobić też program o emigrantach więc ja telewizję lubię. Ale nie można być tym samym człowiekiem co kiedyś. To jest absurdalne, że można było sprzedać osiemdziesiąt tysięcy płyt - „Debiut” chyba najlepiej sprzedająca się polska płyta w 2008 roku, ale chodziło się po ulicy i ludzie cię nie rozpoznawali. Teraz ludzie cię rozpoznają, a twojej muzyki nie znają. Na pewno nie można być tym samym człowiekiem. Ale powiem szczerze, że jest więcej plusów niż minusów takiego stanu rzeczy i dobrze, że mi nie odbiło. Mam trzydzieści trzy lata, wydaje mi się, że gdyby młody człowiek w wieku dwudziestu lat stał się taką osobą medialną, wtedy trudno by było żeby nie odbiło. A mam trzydzieści trzy lata i chyba trzymam poziom.
A.K.: Trwa druga edycja programu X Factor. Czy Ty już masz swojego faworyta?
CZ.M.: Tak, są tacy. Nie mogę nic zdradzić, ale na żywo będą nas czekać fajne postaci, strasznie zdolni ludzie.
A.K.: W programie często się wzruszasz, nie wstydzisz się łez. To znaczy, że jesteś romantykiem?
CZ.M.: Nie wiem czy jestem romantykiem. Cieszę się, że potrafię się wzruszyć, nawet wtedy kiedy filmują mnie kamery… Lubię wchodzić w coś stuprocentowo.
A.K.: Jak myślisz czym spowodowany jest Twój dobry kontakt z publicznością? Bo publiczność szaleje na Twoich koncertach.
CZ.M.: Jestem dobrze wychowanym przez swoich rodziców chłopakiem, dobrze wychowanym, pracującym młodym człowiekiem.
A.K.: A co Tobie daje muzyka, którą tworzysz?
CZ.M.: Takie oczyszczenie. To jest dobre pytanie, nie wiem. Ale nie mogę sobie wyobrazić życia bez niej. Dla mnie jest to wszystko logiczne. Nawet trudno odpowiedzieć na takie pytanie, nie wyobrażam sobie rzeczywistości bez tego.
A.K.: Czym się inspirujesz pisząc teksty?
CZ.M.: Sam nie wiem. Czasami właśnie takimi miasteczkami jak Ostrowiec Świętokrzyski. To jest mój tekst, ale ja nie jestem wielkim poetą, więc czasami lubię opowiadać swojemu koledze, który jest poetą i on wtedy tworzy, powiedzmy, jakiś świat tekstowy, śpiewany z moimi przeżyciami. Mnie się wydaje, że człowiek jest obserwatorem i dobrzy poeci obserwują. Nie wiem. To jest trudne pytanie.
A.K.: Które miasto jest tobie najbliższe – Kopenhaga, Kraków czy Warszawa?
CZ.M.: Złe pytanie.
A.K.: Dlaczego złe?
CZ.M.: Powiem szczerze, to może zaskoczyć wielu, ale dawno się nie czułem tak w domu, jak właśnie w Warszawie. Mieszkam na Starej Pradze i tam właśnie znajduję spokój. Bo ta Warszawa, Szanowni Państwo, jest naprawdę cudownym, fajnym miastem. Tutaj są naprawdę fajni, cudowni ludzie. Tylko dużo ludzi o tym nie wie, bo tej Warszawy wcale nie znają.
A.K.: A o czym marzy Czesław w zaciszu domowym?
CZ.M.: O zdrowiu i o takiej starości żeby nie była uciążliwa dla innych.
A.K.: Słyszałam, że dostałeś propozycję napisania biografii. Dlaczego odmówiłeś?
CZ.M.: Skąd to wiesz? Moje życie jest mega kolorowe, ale na biografię w wieku trzydziestu trzech lat to chyba jeszcze nie czas.
A.K.: Czyli było coś takiego?
CZ.M.: Było, ale gdybym napisał biografię, taką jak bym ja chciał napisać, to bym nie mógł wyjść na ulicę następnego dnia. Jeśli biografia ma być szczera to ja jej w tej chwili nie mogę napisać.
A.K.: Ale kiedyś będzie na to szansa?
CZ.M.: Może tak.
A.K.: Podsumowując, jakie są Twoje plany na 2012 rok?
Cz.M.: Chciałbym grać i chciałbym mieć więcej wolnych dni. Ostatniego roku miałem cztery wolne dni i to wszystko było w podróży. Chcę grać, chcę nagrać płytę na żywo, chciałbym być ze swoimi przyjaciółmi, balować. Chciałbym się zakochać, ale to nie jest takie proste…
Czesława Mozila, jego zespół Czesław Śpiewa możecie spotkać na koncertach już w maju!
A przed nami Majowo – Koncertowo – Zespołowo – Solowo – Międzynarodowo J ! Zapraszamy !
11.05 Greifswald, Theater Greifswald, Anklamer Strasse 106, g. 20/Czesław Śpiewa
12.05 Greifswald, Theater Greifswald, Anklamer Strasse 106, g. 20/ Mademoiselle Karen
13.05 Zielona Góra, 4 Róże dla Lucienne, Stary Rynek 17, g. 20/ Czesław Śpiewa
14.05 Zielona Góra, 4 Róże dla Lucienne, Stary Rynek 17, g. 20/Czesław Śpiewa
15.05 Kielce, klub Kotłownia (teren Bazy Zbożowej), ul. Zbożowa 4, g. 20/Czesław Śpiewa
16.05 Kraków, Juwenalia Krakowskie, klub Żaczek ul. 3 maja 5, g. 22.15/Czesław Śpiewa
17.05 Szczecin, Juwenalia Szczecińskie, Łasztownia (Nadbrzeże, Starówka) ul. Tadeusza Wendy 1, g. 21.15/Czesław Śpiewa
18.05 Sanok, Muzeum Budownictwa Ludowego, ul. Rybickiego 3, g. 20/Czesław Śpiewa
27.05 Niekielka, kościół Ewangelicki, ul. Jana Pawła II, g.19/Solo Act
31.05 Miasteczko Śląskie, Miejski Ośrodek Kultury, ul. Srebrna 24, g. 20/Solo Act
http://coolturalni24.pl/2012/05/04/za-dziesiec-lat-chce-byc-linkiem-wywiad-z-czeslawem-mozilem/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz