wtorek, 24 maja 2011

Wywiad Grudzień 2008r.

Redakcja Students.pl - Jedni go kochają, inni wręcz przeciwnie. Jego ciepłe kabaretowo-popowe piosenki wywołują skrajne emocje. Na pewno nie można obok nich przejść obojętnie. Warszawska publiczność może czuć się szczególnie uhonorowana. Od wczoraj bowiem w klubie Mechanik podczas czter...


Jedni go kochają, inni wręcz przeciwnie. Jego ciepłe kabaretowo-popowe piosenki wywołują skrajne emocje. Na pewno nie można obok nich przejść obojętnie. Warszawska publiczność może czuć się szczególnie uhonorowana. Od wczoraj bowiem w klubie Mechanik podczas czterech wieczorów z rzędu wystąpi największy fenomen polskiej sceny muzycznej ostatnich miesięcy – Czesław Mozil. Przedstawiamy fragment rozmowa z artystą, z wczorajszego wydania "Dziennika", którego debiutancka płyta w ciągu zaledwie kilku tygodni pokryła się platyną.


Bartosz Bator: Skąd pomysł, by nagrać płytę w Polsce?

Czesław Mozilem: Nie nagrałem płyty w Polsce. Nagrałem ją w Danii. Polscy muzycy są na niej tylko gościnnie. Natomiast od dłuższego czasu marzyłem, żeby wydać album w kraju. Jestem Polakiem, bywałem tu regularnie – nawet dwa, trzy razy w roku. Polska nigdy nie była dla mnie daleką ojczyzną, jak bywa to w przypadku emigrantów zza Atlantyku. Zawsze wiedziałem, kim jestem. Od dłuższego czasu śpiewam i piszę także po polsku.

Podobno to sukces płyty skłonił pana do powrotu po wielu latach do kraju.

Wcale nie. Pomysł, by się tu przenieść pojawił się dużo wcześniej, niż nadszedł sukces płyty. Od trzech lat rodzice mają niewielkie mieszkanie w Krakowie, w którym teraz mieszkam. Przyznaję, że nie spodziewałem się, że płyta wzbudzi takie zainteresowanie, ale kontrakt z polską wytwórnią Mystic miałem na długo przed wydaniem „Debiutu”.

Rodzice, znajomi protestowali?

Dlaczego mieliby protestować? Od sześciu lat jeżdżę po Polsce ze swoimi zagranicznymi przyjaciółmi-muzykami. Dla nich także Polska jest drugim domem. Europa stała się taka mała, że nie ma dzisiaj mowy o jakimkolwiek traceniu kontaktu, czy to z ludźmi, czy krajem w ogóle.

A co z duńskim zespołem jazzowym Tesco Value, w którym pan grał?

(śmiech) Nie nazwałbym Tesco Value jazzowym zespołem. To byli raczej klasyczni muzycy grający pop. Zespół przestał oficjalnie istnieć w 2005 roku, ale wszyscy muzycy niegdyś go tworzący graja na „Debiucie”.

Gdy pan tu zamieszkał na stałe, to wyobrażenie ojczyzny znacznie różniło się od rzeczywistości?

Tak jak wcześniej wspomniałem – znałem już wtedy Polskę bardzo dobrze. Czasami wydaje mi się, że nawet lepiej niż wielu Polaków.

Dlaczego osiadł pan w Krakowie?

Tam właśnie około dziesięciu lat temu zaczęło studiować kilkoro moich przyjaciół z dzieciństwa. Zacząłem ich odwiedzać. Aż siedem sylwestrów spędziłem w Krakowie. To miejsce, gdzie znajduję spokój.

....a w Warszawie chętnie koncertuję?

Tak samo jak i w Krakowie. Cieszy mnie, że tutaj także mam sporą publiczność. Poza tym w stolicy osiadło kilkoro moich przyjaciół.

Lubi pan polską stolicę? Wiele osób oceniających ją z perspektywy kogoś, kto zna realia panujące w zachodnioeuropejskich metropoliach, twierdzi, że wypada na ich tle blado.

Nie porównuję Warszawy do innych stolic. Raczej do innych polskich miast. W Warszawie mam swoje miejsca, gdzie dobrze się czuję. To miasto nie jest więc dla mnie obce. Sądzę, że trzeba lepiej je poznać. Warszawa tak jak niektórzy ludzie zyskuje dopiero przy bliższym kontakcie.
Rozmawiał Bartosz Bator
Więcej wywiadów na Dziennik.pl

Co do zdjęcia to : oj Czesiu ,Czesiu ;D

A teraz powiem tak : Ty chorowitku nasz - ZDROWIEJ SZYBCIUTEŃKO nam ....na antybiotykach teraz biedny jesteś ,,,sama ,dopiero co byłam chora ,więc wiem jakie to wszystko jest uciążliwe .......Tym bardziej jak się leczy na początku na własną rękę i nie chce się iść do lekarza bo myśli się : aaaaaa tam samo przejdzie ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz