środa, 8 czerwca 2011

Czesław Śpiewał w Koszaline. Prawdziwe muzyczne show

Czesław Śpiewa (czy też Czesław Mozil) 8 marca spowodował, że sala kina Kryterium zapełniła się po brzegi. Wszyscy chcieli zobaczyć muzyka na żywo. Czesław nie zawiódł. Wraz z zespołem zrobił prawdziwe muzyczne show.
Czesław Śpiewa w Koszalinie
Czesław Śpiewa w Koszalinie
KLIKAJ KUKAJ POLUB >>> GRAMUZYKA ON FACEBOOK
Jak się okazuje, Czesława Śpiewa słuchają wszyscy bez względu na wiek. Na sali koszalińskiego kina Kryterium można było zobaczyć wielu młodych ludzi (studentów, czy też licealistów), a także wielu dorosłych, dojrzałych ludzi po 30-stce, 40-stce, a nawet po 60-tce. I nie skłamię chyba jeśli napiszę, że wszyscy – bez względu na wiek – bawili się świetnie!
Bez wątpienia za sprawą Czesława Śpiewa, który od razu złapał kontakt z publicznością podchodząc do skraju sceny i przyglądając się ludziom na sali. – Mamy dziś Dzień Kobiet. Muszę zobaczyć dla kogo gramy, bo byłoby strasznie gdyby byli sami faceci – stwierdził i poprosił o włączenie choć części świateł.
I zaczął się koncert. Wraz z zespołem składającym się w sumie z siedmiu osób w charakterystycznych kolorowych strojach (gitarzysta ubrany na żółto, akordeonista na czerwono, klawiszowiec w niebieskim garniturze, saksofonistka w czerwonej sukience z i toczkiem na głowie, basistka /sięgająca też po dęciaki/ w sukience bordowej i w toczku w tym samym kolorze, czarny perkusista i Czesław w zielonym dresie – swoją drogą to bardzo ciekawy sceniczny wygląd) zagrali najbardziej znane utwory z płyt “Debiut” i “Pop”, a także z albumów, które nagrali pod nazwą Tesco Value.
To była prawdziwa muzyczna uczta. Widać było, że ci muzycy grają ze sobą od bardzo dawna i świetnie na scenie się rozumieją. A przy tym JAK grają! Fachowcy, po prostu fachowcy, którzy potrafią bawić się muzyką. Poza wymienionymi przeze mnie wyżej instrumentami sięgali też po różne “przeszkadzajki” np. dzwoneczki, kastaniety, czy inne przedmioty wydające dźwięki. A do tego jeszcze nie bali się korzystać z elektroniki, m.in. elektronicznych padów perkusyjnych tworząc w ten sposób ciekawe muzyczne  show, które nie potrzebuje fajerwerków i wybuchów, aby zatrzymać słuchających na sali.
I jeszcze słów kilka o samym Czesławie Śpiewa. Facet ma gadane. Prowadząc charakterystyczną dla siebie konferansjerkę – podczas występu wielokrotnie odwoływał się do Dnia Kobiet. Najczęściej w sposób negatywny. – Dziś jest Dzień Kobiet. Super! Ale dowiedziałem się, że 10 marca jest Dzień Mężczyzn. Czy ktoś o tym wie? Ktoś to święto reklamuje?
Najbardziej hardcore’owym dowcipem – ale jakże trafnym – okazał się tekst: – Przez cały rok byłem skurwysynem, ale dziś mam dla Ciebie kwiaty. Jest OK?!
Odnosił się też do polskiej sceny muzycznej opowiadając, że zamieszkał w Krakowie, bo – jak usłyszał – tylko z tego miasta wywodzą się w Polsce prawdziwi artyści. – Mam więc meldunek w Krakowie, ale kredyt spłacam w Warszawie – zagadnął puszczając do publiczności oko. – I oni czytają gazety, w których można przeczytać, co jest prawdziwą sztuką. (…) I oni się tam teraz umawiają, że zrobią jutro próbę i stworzą muzykę, która zmieni polską scenę muzyczną. Ale jak skończymy grać ten utwór, to już ta próba zostanie przełożona na piątek.
Nie obyło się bez wątków koszalińskich. – Dobra, powoli musimy kończyć, bo mamy wykupiony czas na kręgielni. Kręgielnia otwarta do godziny 2? We wtorek? Super! Szajni Hapi Pipol of Koszalin! – mówił Czesław Śpiewa. Ale chyba zespołowi tak bardzo na te kręgle się nie spieszyło skoro koncert – po obowiązkowych bisach zakończył się po godz. 22 (a rozpoczął się o godz. 20:15).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz