czwartek, 2 czerwca 2011

Czesław Mozil- Tylko słowa

Czesław Mozil- Tylko słowa

29.05.11 13:00
fot. ONS
fot. ONS

„Jest perwersyjny,

 jest nieskażony 

złem tego świata, 

permanentnie mnie

 wzrusza. Jest totalnym zwierzęciem scenicznym”. 

Czy ktoś podpisuj

e się pod słowami 

Kasi Nosowskiej?

 My tak. Taki jest

 Czesław. Mężczyznacharyzmatyczny.

Czesław, masz dziewczynę?
Czesław Mozil: Sam nie wiedziałem, że to już jest związek...
Jak to nie wiedziałeś? Masz 32 lata, nie jesteś dzieckiem.
Czesław Mozil: Trochę przesadziłem. Nie mogę jej dać tego, czego by chciała.
 Nawet jeśli mówi, że nie przeszkadza jej mój sposób życia, że ma luz. Widzę,
 że tak nie jest. Nie wymaga ode mnie poświęceń, ale ja też nie czuję, że
 powinienem się poświęcać.
Mówisz o swoim życiu w trasie? Właśnie ukazało się DVD „Czesław 
Śpiewa Solo Act” o dwóch latach twojego koncertowania.
Czesław Mozil: Smutny film, dużo w nim samotności. Zagrałem jakieś
 300 koncertów. Wciąż jestem w ruchu. Dziś kręcimy odcinek „X Factor”,
 mega się tym jaram. Uwielbiam to! Jutro wyjeżdżam moim sharanem do 
Sosnowca na koncert. We wtorek Wrocław, w środę śpiewam w Chorzowie.
 Czwartek, piątek w Warszawie i Krakowie pokazy mojego filmu. Wiesz, że
 muszę zagrać 22 koncerty, by zarobić tyle, ile w „X Factorze”? W maju
 występuję 18 razy. Nie musiałbym, lubię. Najważniejsze, żeby grać. I
 żyjąc tak, wmawiam sobie, że nie nadaję się do związku. Pierdoły.
 W teorii bzdura...
Mówisz: „Koncerty są najważniejsze”. Co ci dają?
Czesław Mozil: Chcę być rozrywką, jak dobry film w kinie. To największa
 frajda, jeśli mogę wykreować inną rzeczywistość dla słuchających mnie 
ludzi. Sprawić, by zapomnieli o codzienności. Scena jest jak spowiedź 
totalna. Przed i po może być hardkor, ale tam jest spokój. Wychodzę
 i gram, jakby to był mój ostatni koncert. Na full.
Powiedz mi o piciu na scenie.
Czesław Mozil: Piję na, ale nie przed. Lubię. To megasłabe wyjść nastukanym.
 Za to wypić dwa, trzy drinki jest cudownie. Jeśli przyjdzie dzień, w którym 
nie będę ogarniał rzeczywistości, przyjaciele powiedzą: „Nie pijesz!”. Moja 
menedżerka dwa lata temu dostawała maile od agencji fotograficznych,
 które miały zlecenie, by zrobić mi zdjęcie, jak piję na koncercie, gdzie
 przecież są dzieci. Asia odpisywała: „Proszę robić zdjęcia”. O co ten 
szum? W domu rodzice nie piją przy dzieciach?
Przed koncertem – nie, na scenie – tak, a potem?
Czesław Mozil: Nie mogę przecież iść spać po koncercie. Jest się 
skazanym na jakiś bar (śmiech). Tak już jest. O ósmej stoisz na 
scenie, w emocjach, a potem masz iść o wpół do jedenastej do
 łóżka? Nie da się. Nawet nie mogę tego sobie wyobrazić.
A hazard ogarniasz?
Czesław Mozil: Ogarniam. Ale miałem różne przygody. To jest 
najsilniejszy drag, bo go nie widać. Nie śmierdzi jak alkohol, a
 też jest formą ucieczki od rzeczywistości. Totalny narkotyk i 
adrenalina. Nie musisz iść do kasyna, wystarczy komórka. Możesz 
obstawiać wszystko, np. mecz w Indonezji. Tam nie ma święta 1
 maja, tam się gra w piłkę. Gdybym obstawiał, wziąłbym teraz telefon 
do ręki: „Aha, strzelą jeszcze jedną bramkę, to będzie dobrze”.
 I myślami byłbym gdzie indziej. Wpadłem, bo lubię sport. Czasami 
przez sześć godzin potrafiłem obstawiać mecze, nie chciało mi się
 nawet wychodzić z domu, spotykać z przyjaciółmi. Teraz jestem
 czysty. Robię wszystko, żeby nie dać się skusić jeszcze raz.
Nie wstydzisz się mówić o swoich słabościach?
Czesław Mozil: Nie ma nic wstydliwego w byciu uzależnionym,
 w przyznaniu, że lubisz wchodzić w jakiś świat. Ludzie, którzy 
gardzą, choćby alkoholikami, nie są w stanie dotknąć takiego 
problemu, bo nigdy w życiu w coś podobnego nie wpadli. Jak
 możesz komuś wytłumaczyć, że jesteś uzależniony od seksu 
(a seks jest totalnie uzależniający!), jeśli ten ktoś ci odpowiada: „Ja też lubię”...
Tylko że ty musisz tu i teraz?
Czesław Mozil: I nie ma mowy o moralności. Trudne tematy.
Masz, jak marynarz, dziewczynę w każdym porcie?
Czesław Mozil: Ale tego nie pisz...
Czego?
Czesław Mozil: Pytałaś, co mi dają koncerty. Spokój, energię od
 publiczności. Bywa, że nawet jeśli gram dwa koncerty z rzędu 
w różnych miejscach Polski, wracam do domu superwypoczęty,
 bo noc spędzona z kimś ładuje wielką energią.
I co, myślisz, że cię potępię?
Czesław Mozil: Wracasz do miasta, gdzie masz kochankę, ona stała się
 kumpelą, bo znacie się cztery lata. Nie oczekujecie niczego od siebie,
 ale znacie swoje ciała, siebie. Więc to spotkanie jest tak niewinne, jak
 tylko może być. Mówię w teorii.
Słucham twojej teorii.
Czesław Mozil: I taka noc – nawet jeśli nieprzespana, ale czujesz, że
 coś wspaniałego przeżywałeś – daje niesamowitą energię. I tym 
można żyć, to karmi. Tylko trzeba być pewnym, że nie zranisz kogoś, 
bo myśli jak ty. Jest mnóstwo kobiet, które nie mogą odnaleźć się w
świecie oczekującym od nich, że będą żonami, matkami. A one tego 
nie chcą Niektórzy tego nie ogarniają. Myślą, że coś jest z nimi nie tak
. To jest tabu totalne.
Kochałeś kogoś naprawdę, mocno?
Czesław Mozil: Miałem w życiu trzy miłości. Każda trwała rok. 
Nigdy nie stworzyłem dłuższego związku. Pierwsza dziewczyna?
 W liceum, w trzeciej klasie. Ona najlepsza z matematyki, ja najgorszy.
 Była też o osiem centymetrów wyższa. Fajną tworzyliśmy parę (śmiech).
 Zawsze miałem kompleks wzrostu z moim 169.
W twoim domu mówiło się otwarcie o uczuciach?
Czesław Mozil: Nie usłyszałem nigdy od ojca, że jest ze mnie dumny. 
Wiem, że jest, mama mi to mówi. Kocham ojca strasznie, podziwiam. 
Wychowywał się na Ukrainie, gdzie ludziom prali mózgi. Bardzo otwarcie 
mnie z siostrą wychował. Miałem wielki luz A byłem buntownikiem. 
Gdy patrzę wstecz, to myślę, czy ojciec czegoś mi nie powiedział... 
Ale obojętnie, czy padał deszcz czy śnieg, gdy pojawiałem się z 
zepsutym motorowerem, to wychodził, by go naprawić. Gdybym
 to ja miał syna, powiedziałbym: „Nie ma mowy. Tata ci nie pomoże, 
weź sobie dziś rower”. Tamto pokolenie często nie potrafi mówić o
 emocjach. Nie czekam na słowa. Od wyprowadzki z domu jest mi z 
rodzicami coraz lepiej. Zamieszkałem w Polsce, a oni dzwonią z Danii 
i pytają: „Jak się masz? Jesteś szczęśliwy?”. Potakuję. Chyba nie ściemniam. 
W tej chwili jestem szczęśliwy. A że życie jest ciężkie i się walczy? 
Spoko. To się rozumie. Ma się twardą dupę. Jak ktoś mnie skrzywdzi,
 potrafię pokazać ostre kły, bo jestem emigrant chowany na podwórku.
 Jeśli ktoś nie był na emigracji, to nie wie, jaki to jest hardkor, 
również mentalny. Co czuje młody człowiek, który pyta: „Kurde,
 kim ja jestem?”. To jest megadziwna jazda.
Jako dziecko wylądowałeś w obozie Czerwonego Krzyża.
 Dali ci paszport z napisem „Alien” – obcy. Znalazłeś 
odpowiedź na pytanie, kim jesteś?
Czesław Mozil: Miałem wypadek parę lat temu w Stanach...
Siedem razy dachowaliście. Jeden kumpel zginął, drugi 
mocno się pokaleczył. Ty wyszedłeś bez zadrapania.
Czesław Mozil: To zmienia perspektywę. Teraz inny kolega u szczytu 
kariery dostał raka. Nergal. Ironia. Nie znam osoby, która żyje tak
 zdrowo. Nie pije wódki, stosuje diety, ćwiczy. A ja? Jestem Czesław, 
cieszę się, że jestem zdrowy i mam koło siebie ludzi, którzy w
 każdej chwili powiedzą: „Nie pierdol głupot”

Autor: Monika Kotowska

źródło:


Każdy posiada swoje uzależnienia ja wiem co to znaczy być uzależnionym a co dokładniej to nie będę pisać - myślę ,że w swoim krótkim życiu każdy ma jakieś problemy nałogi ,uzależnienia i musi z nimi walczyć a czasami nawet nie zdaje sobie sprawy z tego ,że powinien walczyć....
Owszem Czesław jest rozrywką tak jak tego chce ale to nie jest tylkoo rozrywka : Dla mnie to jest piękne to co on tworzy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz